niedziela, 7 stycznia 2018

Noworoczny Off Topic



Poszłem1 do Media Marktu kupić sobie klawiaturę blututową, w nadziei, że mi to pomoże z pisaniem, w sensie będę pisał na laptopie2, bo do stacjonarnego ostatnio nie chce mi się siadać. Oczywiście klawiatury nie kupiłem, bo były albo brzydkie, albo drogie3. Ale skoro już miałem tryb zakupowy włączony, to zacząłem się błąkać w poszukiwaniu czegoś niedrogiego, żeby zapobiec niepotrzebnemu stresowi, albowiem rozczarowanie powoduje spadek poziomu dopaminy, która się wytwarza w oczekiwaniu na nagrodę, w tym przypadku zakup. Gwałtowny spadek poziomu dopaminy wywołuje stres, zmęczenie, zniechęcenie i może prowadzić do poważnych skutków, takich jak choroby serca, zaburzenia trawienia, spadek odporności, depresja i inne straszne takie4.

W końcu zabłąkałem się na dział z winylami. To jest chyba najbardziej interesujące miejsce w Media Markcie, nie dlatego że mają jakiś wielki wybór, ale dlatego że jest to właściwie fonoteka starego człowieka. Nie ma tam absolutnie nic nowego, wyłącznie golden oldies. A interesujące, bo jaki za tym kryje się marketingowy zamysł? A taki, że muzyka z winyli jest dla starych ludzi, którzy obkupują się w wintedżowy sprzęt Hi-Fi i słuchają muzyki której słuchali wtedy, żeby poczuć choć odrobinę tego, co minęło. Jednym słowem, dla mnie. Oczywiście, nic się nie wróci5, ale tak naprawdę to wiadomo. Rozpacz za minionym.

Trochę więc jak przystało na dojrzałego mężczyznęńęsię poszarpałem mentalnie między Deep Purple, Queen, a Davidem Bowie, w końcu wybierając Ziggiego Stardusta6. Pełnym zdaniem The Rise and Fall of Ziggy Stardust and The Spiders from Mars. Jedna z czterech moich ulubionych płyt Bowiego, obok Aladdin Sane, Space Oddity i Hours7. Bardzo ładne wydanie, na grubej płycie, graficznie dokładna reprodukcja oryginalnego, łącznie z kopertą. Dopamina uratowana.

Przy kasie zablokowała mnie para, młode małżeństwo na oko, on w hipsterskiej brodzie i okularach na grubej oprawce, ona o aparycji sekretarki z pornusa, ale nie takiego amatorskiego, tylko z wysokobudżetowej produkcji, z fabułą i w ogóle. Kupowali żelazko z Blututem8. Tak sobie pomyślałem, patrząc na smutną minę tego młodego człowieka z żelazkiem w ręce, no stary, mam nadzieję że przynajmniej jeszcze nie wiesz, że to koniec, że jeszcze masz przynajmniej złudzenia. Za trzydzieści lat ty będziesz stał tutaj gdzie ja, w kolejce do kasy z jakimś retro gadżetem w ręce i zastanawiał się, jak to się stało, że byłeś tam, a teraz jesteś tu. A w myślach leciał mi refren z Five Years: We've got five years, stuck on my eyes, we've got five years, what a surprise, we've got five years, my brain hurts a lot, we've got five years, that's all we've got. Tylko zamiast five miałem thirty. Ale w głowie brzmiało tak samo dobrze, chociaż zaśpiewać na nutę się nie da, za dużo o jedną sylabę.

W końcu przez to żelazko z Blututem zapomniałem przed płaceniem poprosić o reklamówkę, a się okazuje że teraz trzeba płacić, z powodu że będzie łatana dziura w budżecie vatem z reklamówek9. No i dobrze, jeszcze te pięćdziesiąt groszy mogę dorzucić. ale młody chłopak10 za kasą doceniając niewątpliwie mój wyrafinowany gust muzyczny podarował mi tę reklamówkę, z porozumiewawczym uśmiechem, który odczytałem jako aleśmy dokopali okupantowi, na który rzecz jasna odpowiedziałem tym samym, chociaż w głowie miałem, ot, następne pokolenie dorasta w poczuciu, że własny kraj jest wrogiem.

No i ostatecznie piszę te słowa na wyciągniętej gdzieś z szafy młodego gamingowej klawiaturze podłączonej przez przejściówkę, bo mój laptop ma tylko jedno gniazdko mikro usb, do tego służące także do ładowania11 i słucham fajnej muzyki z winyla. Ogólnie mogło być gorzej, pocieszam się.

Wszystkiego dobrego z nowym rokiem.
Wasz Ekstraordynaryjny.

1) bo mam blisko, inaczej bym poszedł, albo  nawet pojechał. Taki noworoczny suchar Strasburgerski.
2) mój laptop ma klawiaturę dotykową, nie da się pisać nie patrząc na ręce, bo palce nie trafiają we właściwe literki. A jak patrzę na ręce to nie widzę co piszę.
3) co w zasadzie jest metaforą życia w naszych czasach i okolicach.
4) tak sobie tłumaczę konieczność kupienia czegokolwiek, z braku jakiegokolwiek sensownego uzasadnienia.
6) prawdopodobnie dlatego, że akurat miałem na uszach Aladdin Sane, z Walkmana. Tak jest, na mieście słucham z Walkmana, chociaż nie takiego na kasety, a na płyty MD. Jest za tym teoria, której nie chce mi się teraz wyjaśniać, zresztą i tak słabo działa w praktyce.
7) Hours jest jedną z gorzej ocenianych płyt Bowiego, bardzo krzywdząco. Pop w wykonaniu zmęczonego rockmana jest bardzo specyficzny i wchodzi w ucho. A na przykład Low, którą ogólnie się uważa za jedną z najlepszych, zupełnie mnie nie rusza. Taka sytuacja.
8) nie mam pojęcia, sorry.
9) wiem, jak to brzmi, ale co poradzę, taki mamy klimat.
10) niepokojąco szybko wzrasta ilość ludzi płci męskiej, o których naturalnie mi przychodzi myśleć "młody chłopak".
11) to jest fajny laptop, naprawdę, tylko nie przeznaczony do pisania. Za to świetnie się na nim gra we FreeCella.

6 komentarzy:

  1. Cześć.
    Mam tylko jedno pytanie dotyczące ubiegłego roku:
    "Oto lista moich fotograficznych postanowień na rok 2017:
    Pierwsze - wydać książkę o świetle."
    Napisałeś tą książkę?
    Jeśli tak to daj tytuł.
    Pozdrawiam i wszystkiego najlepszego w 2018-tym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. Jak wszystkie postanowienia noworoczne, także to się nie sprawdziło w praktyce. Ale trwam przy nim. Może się uda w tym, ale nie robię z tego postanowienia, nauczony doświadczeniem.

      Usuń
  2. Jest post na blogu, jest dobrze rozpoczęty rok. Książka niech się pisze swoim trybem

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tylko zapytałem.
    Jak będzie wydana ...
    Pozdrawiam i jeszcze raz życzę udanego 2018-tego.
    P.S. Nie wiem czemu poprzedni wpis był anonimowy. Sorki

    OdpowiedzUsuń
  5. Mistrzu .... cicho, zbyt cicho tutaj. Żyjesz ?

    OdpowiedzUsuń