sobota, 16 marca 2013

Chcę, mam, potrzebuję

Clockwork Photographer

Jak większość facetów, jestem typem beznadziejnego zbieracza. Gromadzę wszystko, co pozwala zrobić zdjęcie1. Jednak moje upodobanie do zbierania wszelkiego fotozłomu jest niczym w porównaniu do nasilenia tego zjawiska u prawdziwych kolekcjonerów2. W odróżnieniu od nich jestem jeszcze w tej fazie, że próbuję sobie jakoś zracjonalizować wejście w posiadanie nowego aparatu, albo obiektywu, albo innego niezbędnego przedmiotu. Że będę nim fotografował. Że są w tym systemie fajne szkła3. Że ten właśnie aparat przybliży mnie do fotograficznej nirwany. Patrzcie na to:



Na szybko wybrałem z komody pełnej złomu część, która jest całkowicie sprawna i w każdej chwili gotowa do akcji, z bateriami, paskami, zaślepkami i tak dalej. Co najmniej drugie tyle nagromadziło mi sie maneli bezużytecznych nawet w najbardziej optymistycznych przewidywaniach. A każdy z tych złomów ma historię4. Postaram się wam te historie postreszczać:

Mavica? No, moja pierwsza cyfrówka, a cyfrówka to jest prawdziwa przyszłość!
Cyfrowe lustro? Bo ma bagnet Minolty, pasują moje analogowe obiektywy i ma dziesięć megapiksli, kosmos!
Minolta 7000i? No, to taka pełna klatka dla ubogich, jak się nie ma co się lubi to wiadomo.
Minolta 8000i? No bo 7000i nie ma 1/8000 a to bardzo ważne mieć 1/8000.
Minolta 800si? Ma lepszy autofocus i bateryjki do gripa wchodzą normalne paluszki a nie trudnodostępne i drogie 2CR5
Konica? Bo fajne są Hexanony i malutkie.
Canonetka? No bo mała jest i fajnie mieć przy sobie zawsze aparacik.
Pentax? Bo największy wizjer jaki kiedykolwiek był montowany w lustrzankach 35mm5
XA? Jest niemożliwie słodki, ma pełną klatkę, mieści się w kieszeni i kosztuje jedną setną tego, co cyfrowy kompakt pełnoklatkowy.
Pentacon? Średni format i to kwadratowy! To będzie mój pierwszy krok w prawdziwą Sztukę...
Instax? Prawdziwe, papierowe fotki, natychmiast! Zostanę hipsterem.
Fuji? Ma tilta i shifta, a nie od dziś wiadomo, że bez tilta i shifta nie ma portretu.
Jeszcze Fed. No tutaj to się poddaję, nie mam zielonego pojęcia, na co komu taki badziew. W każdym razie mam i jest sprawny 6.
Do tego światłomierz, bo wiadomo, tyle analogowego majdanu, światłomierz to mus. I lampa makro pierścieniowa, bo fajnie portrety wyglądają doświetlone taką lampą7. No i tył polaroidowy i pierścienie makro i lampa reporterska i jakaś kupka dodatkowych obiektywów do tego...
Sporo nie mam już bo sprzedałem albo zamieniłem coś innego - pełnoklatkowego cyfraka, bo stracił rację bytu w porównaniu ze średnioformatowym analogiem8, Kilku dużych analogów, kilku wielkich obiektywów, które się pozamieniały na inne wielkie analogi i inne wielkie obiektywy...

A jeszcze nie ma tu rzeczy, które bardzo bym chciał mieć ale nie mam, bo mnie nie stać. Na przykład niesamowitego obiektywu Kodak Ektar 178 2.5, którego potrzebuję, jak kania dżdżu. Albo aparatu Leica S, którego potrzebuję jeszcze bardziej. Albo masy innych rzeczy, które pozwoliłyby mi rozwinąć skrzydła niczym fotograficznemu Ikarowi, ale z piórami poklejonymi woskiem żaroodpornym...

A teraz rzeczywistość:



To sprzęt, którego używam i do którego nie potrzebuję racjonalizacji, wystarczy codzienna fotograficzna praktyka.
Fuji jako aparat do portretu.
Bezlustrowiec jako polaroid i światłomierz w jednym.
XA jako podręczny aparat do noszenia na co dzień w kieszeni.

Wynika z tych dwóch fotek wiele rzeczy. Że wydałem kupę kasy na zbędny złom. Że miejsca dużo się marnuje, bo gdzieś to musi przecież leżeć. Że tak naprawdę nie wiem, czego potrzebuję.
Uderzam się w pierś wątłą - sprzęt z drugiej fotografii wystarczy żebym zrobił cokolwiek9 co chciałbym zrobić. Nie potrzebuję tego Ektara10. Niepotrzebna mi niesamowita Leica S11. Wystarczy to co najważniejsze.
Więc zamiast morału, życzę wam większego ogarnięcia niż moje. Żeby wam się lepiej niż mnie wyważyło, to czego chcecie, z tym czego potrzebujecie12.

Do następnego razu. A skoro zahaczyłem poniekąd o sprzęt, będzie o tym, czy lepszy analog, czy cyfra i dlaczego właśnie analog.

1) z wyjątkiem telefonów komórkowych. Idea komórki jako aparatu jest mi tak wstrętna, że nie zawahałbym się użyć sformułowania ohydna. O taka.
2) czasem można na nich natrafić na forach internetowych, charakteryzują się forumową stopką dłuższą niż moje blogowe wpisy i najczęściej niestety marnymi zdjęciami. Chociaż od tego ostatniego są wyjątki.
3) nic to, że mnie nie stać.
4) nie wszystkie dokładnie pamiętam, ale co nie pamiętam, to dofantazjuję.
5) ale nie, tym razem powaga, jest o połowę większy od największych wizjerów w cyfrowych pełnoklatkowcach.
6) na tyle, na ile wytwory radzieckiej myśli technicznej mogą w ogóle być sprawne...
7) w życiu nie zrobiłem ani jednego.
8) naprawdę, żałoba w porównaniu.
9) znaczy cokolwiek fotograficznego z fotograficznych rzeczy, które chciałbym zrobić. Bo nie da się nim zrobić wielu rzeczy fotograficznych, do których potrzeba innego sprzętu, ale które mnie zwyczajnie nie interesują, albo wręcz odrzucają - na przykład ślubów. Albo meczy piłki nożnej. Albo kwiatków.
10) a cudny on, ach cudny jest
11) nie wierzę, że to napisałem...
12) a przynajmniej, żeby była mniejsza różnica między nimi niż sto tysięcy złotych za Leicę S.

2 komentarze:

  1. 1. fajny AP
    2. każdy facet jest zbieraczem...jeden zbiera znaczki, drugi cycki, trzeci sprzęt...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń