niedziela, 6 września 2015

Młotek

Stop! Hammer time!
MC Hammer

Zaczęło się od prowokacji, rzuconej przez Krzyśka. "Na Fejsbuku nie będzie różnicy między A7RM2 i komórką". Nie mam komórki z aparatem1, ani A7RM22, ale całe moje ekstraordynaryjne jestestwo zburzyło się przeciw takiemu postawieniu sprawy. W związku z czym sporządziłem test na grupie docelowej związanej z fotografią. Czy będą w stanie odróżnić kadr z aparatu APS-C od takiego samego sporządzonego aparatem średnioformatowym na kliszę?



Dwa kadry, maksymalnie zbliżone. Naświetlone, kadrowane i obrabiane tak jak to robię zwykle - f4 na cyfrze i f3.2 na analogu (z korektą na wyciąg miecha i że Ektar lubi być mocniej naświetlony). Nie było problemów większych z rozróżnieniem, nawet w warunkach fejsbukowej kompresji. Ale pojawiły się głosy, że oszukuję3. Oszustwo polega na tym że nie usunąłem paprochów, robię tilta i nie otwieram maksymalnie przysłony w cyfrze. Musiałem więc zrobić drugi test.


Tutaj sytuacja jest zgoła odmienna. Cyfra została otwarta maksymalnie, a kadr jest dobrany tak, by możliwie zmniejszyć różnicę w głębi ostrości4. Nie ma tilta. Wynik? Praktycznie fifty-fifty. To by znaczyło, że założenie o nierozróżnialności na fejsie jest słuszne. Jednak ten test jest również nieuczciwy, tym razem w drugą stronę - sztucznie ograniczona jest naturalna przewaga analoga5. Niezbędne było przeprowadzenie trzeciego testu.


Tutaj wszystko zostało zrobione tak jak najlepiej się dało z obu aparatów. Obydwa obiektywy otwarte maksymalnie, kadry tak identyczne jak dało radę, analog przechylony i pokłoniony zgodnie z płaszczyzną twarzy - wszystko według reguł sztuki ekstraordynarynej, ale bez sztucznych wspomagaczy w postaci przykładowo niewystemplowanych paprochów. Wynik? Podobnie jak w pierwszym teście, brak problemu z prawidłowym rozróżnieniem.

Jaki jest morał? Śmieszna sprawa, morały są dwa, pozornie sprzeczne.
Pierwszy jest taki, że w bezpośredniej konfrontacji, bez sztucznego wyrównywania szans, rozróżnialność będzie od dużej, do stuprocentowej, w zależności od grupy testowej. Różnica rozmiarów materiału światłoczułego, użycie tilta, większa dynamika kliszy, to są rzeczy których łatwo się nie pobije.

Ale drugi morał jest taki, że Krzysiek miał rację. Pomyślcie o tym z punktu widzenia statystyki. Szanse są spore, że jeśli zaglądacie na ekstraordynaryjne wynurzenia, to interesujecie się w ten czy inny sposób fotografią. Znacie zapewne sporo ludzi o podobnych zainteresowaniach. Spróbujcie w głowie sobie policzyć, ilu z nich fotografuje tylko w studiu, tylko portrety, aparatem analogowym wyposażonym w jasne szkła, pokłony i przechyły. Statystycznie rzecz biorąc, patrząc na ilość zdjęć publikowanych dziennie na fejsie, możecie z zamkniętymi oczami wskazać na każde z nich, powiedzieć "to było zrobione komórką" i z dużym prawdopodobieństwem będziecie mieli rację.

No i dobra, ale czy to znaczy, że jeśli głównym miejscem publikacji jest Fejs, to trzeba porzucić cały wypasiony sprzęt i zacząć robić zdjęcia komórką? Teraz dygresja, ale nie bez związku. Weźcie taki młotek, taki jak na pewno macie w domu w szufladzie z narzędziami, czy gdzie tam trzymacie narzędzia. Prosty przyrząd, służy do uderzania w coś6. Wymyślone pół miliona lat temu, jedno z pierwszych narzędzi złożonych z więcej niż jednego elementu7. Trzonek i obuch. Wiecie ile jest rodzajów młotków? Próbowałem zrobić risercz na ten temat, ale się poddałem przy kilkudziesięciu. Okazuje się bowiem że dosłownie każda czynność, przy której wymagane jest uderzenie czymś w coś ma własny rodzaj młotka. Kamieniarz, cieśla, zegarmistrz, blacharz, dentysta, każdy ma swój specyficzny młotek. Nawet sędzia8. A wiecie co wspólnego mają te wszystkie młotki9? Dwie rzeczy. Po pierwsze, są dopasowane do konkretnego zastosowania, konkretnego czegoś w co mają uderzać. Po drugie, nikogo poza uderzającymi nie interesuje czym było uderzane10. Koniec dygresji.
Weźcie teraz aparat fotograficzny. Aparat też jest narzędziem, ale narzędziem ogromnie bardziej skomplikowanym od młotka. Nietrudno chyba sobie wyobrazić, że do różnych rodzajów fotografii można użyć różnych rodzajów aparatów - i to niezależnie od tego, jakim kanałem będą te zdjęcia potem rozpowszechniane w narodzie. Że do zdjęć pod spódnicą obcej dziewczynie na mieście komórka bardziej się sprawdzi od Linhofa Kardana, a do zdjęć portretowych w studio wręcz przeciwnie. Prawda?
Teraz wróćmy do nieszczęsnych fotek na fejsie. Czy kogoś interesuje, czym zrobiłem moje zdjęcia? Nawet osoby, które fotografuję nieszczególnie się tym interesują, co dopiero ludzie oglądający fotę na fejsie. Czy mama dziewczyny, która wstawia wykonaną przez mnie fotę na Fejsa interesuje się, czy zrobiłem ją cyfrą czy analogiem? Nie. Czy to znaczy, że powinienem je robić komórką, bo i tak nikt nie rozróżni? A poszedł mi z takimi... Aparat, jak młotek, dobieram do zadania. Do portretu dobieram aparat, który jest najlepszy - do portretu, który uprawiam. Ktoś weźmie komórkę - nie ma problemu, najwyraźniej jest to sprzęt dopasowany do jego potrzeb i umiejętności.
Fachowcom zostawmy jednak prawo wyboru ich młotka.
No. A teraz młotki w dłoń i do roboty. Do następnego. A będzie o kłamczuchach.

PS. Zapomniałem podać prawidłowe odpowiedzi. Już naprawiam. Test pierwszy - analog po lewej, test drugi - analog po lewej, test trzeci - analog po prawej.

1) a raczej mam, ale zakleiłem obiektyw kawałkiem izolacji, żeby nie kusiło.
2) dla niewtajemniczonych, chodzi o nowy bezlustrowiec Sony α7R II.
3) nie oszukuję akurat w tym wypadku, ale ogólnie zawsze warto pamiętać, że artyści kłamią. Taki naród po prostu.
4) na tyle, na ile to możliwe oczywiście.
5) jeśli nie wiecie, co Ekstraordynaryjny uznaje za przewagę analoga, przeczytajcie to.
6) względnie w kogoś.
7) wiele mówi o ludzkości fakt, że pierwsze narzędzie służy do radosnego napierniczania w różne rzeczy/osoby (niepotrzebne skreślić).
8) młotek sędziowski, a jakże.
9) poza oczywiście podstawową funkcją walenia w cokolwiek.
10) w specyficznych przypadkach może to jeszcze obchodzić policjanta z dochodzeniówki.

1 komentarz:

  1. Chylę za Tobą (wszak sam przeszedłeś na ty - ze wszystkimi) czoła. Nie za zdjęcia, którymi imponujesz wszystkim (mnie również), ale za zachętę to ich robienia, Przekonałeś mnie to wielu technik i uważam, że ktoś taki(?), jak Ty powinien pisać książki o fotografii. Zaraz po Kosidowskim. Nie kadzę, bo część Twoich portretów tutaj uważam za banalne, ale język - to chłopie masz niebanalny! Z podziwem tego blogu i zdjęć, ale bez zazdrości - pozdrawiam serdecznie. Duża klasa po Twojej stronie :)

    OdpowiedzUsuń